Mateusz Wichary Cóż to za tytuł? O co będzie w tym artykule chodziło? Jaka zbawiająca historia? Jako chrześcijanie jesteśmy przyzwyczajeni do takich stwierdzeń, jak: zbawienie jest tylko w Chrystusie. Bo tylko Chrystus jest pośrednikiem pomiędzy człowiekiem a Bogiem Ojcem. Albo: zbawia tylko Bóg. Bo to musi być Boża inicjatywa, a nie ludzka, by zbawienie miało miejsce. Czasem również wskazujemy jedyne źródło zbawiennej treści – które jest autorytetem, do którego należy się udać, które najbardziej szanować – Słowo Boże, czyli Biblię. I wtedy mówimy: zbawienie jest w Biblii. Możemy również czasem powiedzieć, że zbawienie jest jedynie w Bożej łasce – chodzi nam wtedy o owo nastawienie w Bogu do grzesznego człowieka, które jest przyczyną wszelkiego możliwego ratunku. W końcu, czasem mówimy, że zbawienie jest tylko w wierze – bowiem jedynie za pośrednictwem wiary, nie czegokolwiek innego – dobrych uczynków, naszej życzliwości, udziału w jakichś praktykach religijnych, czy zmianie postawy, która wynika z nas samych – wiary, która jest Bożym darem – zbawiennym zaufaniem Chrystusowi – człowiek otrzymuje ów wielki dar pojednania z Bogiem i zostaje włączony do Bożej rodziny.
Możemy również powiedzieć, i pewnie niektórzy z nas tak zbawienie formułują, że zbawienie jest jedynie w życiu na Bożą chwałę. Wtedy wskazujemy na jakość życia w wierze; jakość, która dowodzi, że zbawieni jesteśmy. Zbawienie więc jest tylko w Bogu (bo to On jest twórcą zbawienia); tylko w łasce (bo tylko ze względu na taką postawę Boga do grzesznika zbawienie jest możliwe); tylko w Chrystusie (bo tylko w Nim owo zbawienie z łaski się dokonało i tylko w nim można je znaleźć); tylko w Biblii (bo tylko Biblia jest Ewangelią – Dobrą Nowiną o Bogu, który zbawia, której należy uwierzyć, by zostać zbawionym); tylko przez wiarę (bo otrzymują je jedynie ci, którzy wierzą Chrystusowi); tylko w życiu na Bożą chwałę (gdyż to najogólniej ujęta jakość życia tych, którzy z łaski przez wiarę w Jezusa Chrytsusa, ożywieni Bożym Słowem – Biblią – są zbawieni). Ale zbawiająca historia? Otóż istnieje zbawiająca historia. Kiedy bowiem zapytamy: czym jest owo wielkie zbawienie Boże, dostępne dla grzeszników przez wiarę, to istnieje jedna jedyna odpowiedź. Mianowicie: zbawienie Boże, dostępne dla grzeszników przez wiarę, dokonało się na krzyżu Golgoty, w Jeruzalem, około 33r. naszej ery. Tam Jezus Chrystus umarł na krzyżu, aby każdy, kto w niego uwierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Krzyż… To było wydarzenie. Innymi słowy, zaistniało w czasie tak jak każde inne wydarzenie w historii. Był to pewien określony wieczór, konkretnego dnia; ludzie zajęci byli swoimi sprawami, kilku się z niego śmiało, On szedł ze swoim krzyżem, do którego w końcu Go przybito. Padło z owego krzyża kilka istotnych słów. Było wielu świadków; między innymi pewien żołnierz rzymski, który zrozumiał obserwując ukrzyżowanie, że ukrzyżowany człowiek był kimś wyjątkowym. Jedno wydarzenie to jeszcze nie historia – ktoś może słusznie zauważyć. Rzeczywiście. Spróbujmy więc popatrzeć na owo ukrzyżowanie, nic więcej o Chrystusie i Bogu nie wiedząc. Mamy ukrzyżowanie i nic więcej. Co z tego wynika? Nie za dużo. Krzyż jest wydarzeniem wyjątkowym; ale nie jedynym. Innymi słowy, jest wydarzeniem wyjątkowym w pewnym szerszym kontekście, na pewnym tle; a tym tłem dla krzyża – tłem, które sprawia, że staje się on tak istotny i kluczowy – jest cała historia zbawienia. Wiele wydarzeń, które krzyż poprzedzają i które po krzyżu następują, które wskazują właśnie na ów moment, jako najważniejszy. Stworzenie… Zacznijmy od samego początku. Od stworzenia. Czym byłby krzyż, gdyby to nie Bóg stworzył świat? Niczym. Znaczenie krzyża wynika z tego, że śmierć Chrystusa uśmierzyła gniew Boga – tej Osoby we Wszechświecie, która decyduje o wszystkim; której gniew jest realnym zagrożeniem. Wyobraźmy sobie, że ktoś popełnił przestępstwo. Według prawa można jednak karę więzienia zastąpić wysoką opłatą. Oskarżony zbiera najpierw pieniądze, by w końcu wpłacić je do kasy sądu; okazuje się jednak, że sędzia nie jest w stanie nic zmienić, bo w międzyczasie zmieniło się prawo. Jeśli Bóg nie stworzył świata, to jest nic nie znaczącym sędzią. Czy taki bóg w ogóle może być Bogiem? Jest po prostu jednym z wielu mieszkańców wszechświata; może troszkę mocniejszym niż my, ale jednak wciąż nie wszechmocnym. Wciąż, świat może go czymś zaskoczyć; sprawić, że nagle okaże się, że zasady są inne niż mu się wydawało. Bóg jednak jest Stwórcą. To On ustala zasady, którym świat nie może się sprzeciwić. On wyznacza granice morzu (morze dla Żydów było synonimem ciemnych, nieposkromionych i zupełnie nie poddających się człowiekowi sił); On ustala bieg historii; w jego ręku jest wszelka władza; On ustanawia i strąca z tronu największych władców. On króluje; jest prawdziwie Bogiem, bo jest Stwórca świata. Nawet szatan musi prosić Go o zgodę. Jeśli więc nie wierzymy, że to Bóg stworzył świat, krzyż jest dla nas może pewnym znaczącym wyrazem miłości Bożej – ale na pewno nie jest całkowitym i ostatecznym rozwiązaniem problemu grzechu. Świat jest przecież taki złożony. Owszem, krzyż ma na nas jakiś wpływ. Ale „jakiś” nie jest tym samym, co „niezbędny” i „ostateczny.” Czy wierzysz w historię zbawienia? I czy rozpoczynasz ją od stworzenia? … stworzenie człowieka… Dalej, to Bóg stworzył człowieka. Człowiek nie powstał z małpy, ale został stworzony mocą Bożego Słowa, w sposób wyjątkowy: na Boży obraz i Boże podobieństwo (imago dei). Bóg zna człowieka do końca. Dlatego to samo Boże Słowo głoszone w mocy Ducha Świętego – który od początku uczestniczył w stworzeniu (Rdz 1:2) – zradza nas, gdy Bóg uzna to za stosowne, do nowego życia (Jakuba 1:18). Jeśli Bóg nie stworzył nas jako ludzi, to nie stworzy nas na nowo. Nie ma takiej mocy. Cała nauka o zrodzeniu na nowo przez Ewangelię jest sentymentalną fikcją. … upadek człowieka… Dalej, upadek człowieka. Upadek Adama i Ewy. Aby mogli upaść, musieli najpierw żyć. W historii zbawienia mieści się życie Adama i Ewy. Żyli – bo zostali stworzeni przez Boga. Żyli, i w pewnym momencie przekroczyli Boże przykazanie. I upadli. A wraz z nimi – my. Czy to istotne, aby traktować tę opowieść jako wydarzenie historyczne? Odpowiem pytaniem: czym jest nasza zepsuta natura? Jest stanem, w którym żyjemy. Żyjemy. Naprawdę. I nasz grzech jest prawdziwy. Czyli istniejący naprawdę. Skąd ten realny – czyli wyrażający się w czasie, historii – grzech w naszym życiu? Grzech, który sprawia, że nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z naszym sumieniem; który sprawia, że wstyd – czyli obawa, by inni nie wiedzieli, jacy naprawdę jesteśmy – jest jednym z najsilniejszych motywacji naszych działań. Który sprawia, że pewne myśli, pragnienia i działania oceniamy (nawet nie znając Bożego Słowa) jako złe. Który sprawia, że czasem boimy się spojrzeć w lustro – bo musielibyśmy popatrzeć na samych siebie z obrzydzeniem. W końcu – skąd to ciągłe pragnienie, obecne we wszystkich kulturach na przestrzeni całej historii ludzkości, by myśleć tylko o sobie kosztem innych – zabijając, mordując, paląc, wyrzynając? Skąd agresja; nienawiść? Czy to wszystko jest tylko naszym wymysłem? Czy też jest to prawdziwe i obiektywne zło, które nas otacza? Jeśli Upadek nie był wydarzeniem – nie był pewnym punktem w historii, które ma określone skutki – to Biblia nie ma nic do powiedzenia na temat grzechu. Bo wszystko, co Biblia mówi na temat grzechu, to historia Adama i Ewy. Czym jest historia Adama i Ewy, jeśli jest tylko przypowieścią? Tylko przypowieścią. Czyli czym? Czyli pewną próbą wyjaśnienia czegoś, co jest zagadką. Skąd się więc ów prawdziwy grzech, którego nasze życie jest pełne, wziął? Bóg Biblii nie ma pojęcia. Daje nam tylko przypowieść o Adamie i Ewie. Ale to nie wszystkie skutki odrzucenia tego elementu zbawiającej historii. Jest jeszcze jeden bardzo poważny skutek – bezpośrednio dotykający samego Jezusa Chrystusa. Paweł stwierdza: „A zatem, jak przez upadek jednego człowieka [Adama] przyszło potępienie na wszystkich ludzi, tak też przez dzieło usprawiedliwienia jednego [Chrystusa] przyszło dla wszystkich ludzi usprawiedliwienie ku żywotowi.” Dlaczego? „Bo jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wielu stało się grzesznikami, tak też przez posłuszeństwo jednego wielu dostąpi usprawiedliwienia” (Rz 5:18-19). Dla apostoła Pawła zbawienie w Jezusie Chrystusie jest tej samej jakości, co upadek w Adamie. Stąd prosty wniosek: jeśli traktujemy opowieść o Adamie i jego upadku, który spowodował wciągnięcie całej ludzkości w grzech jako pewną alegorię – pouczającą historyjkę, która nie ma nic wspólnego z grzechem, którego doświadczam w swoim życiu – to taką samą jakość ma opowieść o Chrystusie i jego ukrzyżowaniu, powodującym odkupienie wszystkich wierzących od grzechu: to sentymentalna historia, która w żaden realny sposób nie wpływa na mój grzech; na Bożą postawę do niego; w końcu – ów fikcyjny (przynajmniej jako Zbawiciel) Chrystus w żaden sposób nie może zmienić mojego życia. Ewentualnie, opowieść o nim może jakoś wpłynąć na jakość moich uczynków. Ale ów wpływ niczym się nie różni od wpływu innych poruszających historii – jak np. „Mały książę” czy „Stary człowiek i morze” . Innymi słowy: bez historycznego Upadku nie ma historycznego Chrystusa. Chyba, że zlekceważymy List do Rzymian 5:18-19 (Paweł trochę przesadził). A bez historycznego Chrystusa nie ma prawdziwego zbawienia od mojego grzechu; prawdziwego, żyjącego, realnego Zbawcy, który się o mnie troszczy i który mnie prowadzi. Jestem tylko ja i moje myśli, na które wpływają religijne fantazje. … powołanie Abrahama… Dalej, nie ma krzyża Chrystusa bez Abrahama. Przyczyna: Abraham jest Ojcem wszystkich wierzących – wierzących Żydów i pogan (Rz 4:11-12). Dla apostoła Pawła istnienie Abrahama nie tylko było bezdyskusyjne, ale nawet takie szczegóły z jego życia, jak to, kiedy poczytano mu wiarę za sprawiedliwość – przed obrzezaniem, czy po – decydowały dla niego o tym, czy poganie mogą być zbawieni przez wiarę, czy nie (Rzymian 4:10). A to oznacza, że rzeczywiście, skoro się nie mylił (a nie mógł się mylić, bo jeśli się mylił, to Duch, który go natchnął, musiał na chwilę zasnąć, a jeśli zasnął, to nie możemy być niczego w Piśmie pewni, bo skąd wiemy, że w innych momentach również nie stało się podobnie), to faktem jest, że jako wierzący poganie (nie-Żydzi), jesteśmy usprawiedliwieni dlatego, że ojciec wszystkich wierzących, Abraham – ten, poza którym nie istnieją żadne obietnice zbawienia, gdyż tylko z Nim Bóg zawarł przymierze, którego wypełnieniem jest przyjście Jezusa Chrystusa (Gal 3:16) – został usprawiedliwiony przed obrzezaniem. Droga siostro, drogi bracie – to że Abraham został usprawiedliwiony przed obrzezaniem, jest naszą historią zbawienia! Dlaczego? Dlatego, że gdyby było inaczej, to zbawienie pogan przez wiarę nie byłoby możliwe! … zapowiedzi przyjścia Mesjasza… Dalej, nie ma naszego zbawienia bez zapowiedzi dotyczących Mesjasza. Można by zapytać: A po co w ogóle nam obietnice przyjścia Mesjasza? Odpowiedź jest prosta: Trzeba było wytłumaczyć ludzkości, w jaki sposób Bóg zamierza zbawić grzeszników, aby byli gotowi na przyjęcie i pojęcie tego, co Bóg czyni przez Chrystusa i jak w związku z tym powinni na to odpowiedzieć. Gdyby Chrystus umarł na krzyżu, a my nie mielibyśmy pojęcia, co to wydarzenie oznacza; jakie wypływają z niego skutki; co mamy czynić – to krzyż niczego by nie zmienił. Chrystus by umarł, ale nikt by nie mógł uwierzyć. A bez wiary Bogu się podobać nie można. Dlatego Bóg tak to zaplanował, że przed przyjściem Chrystusa wskazał – poprzez różne wydarzenia – znaczenie, jakie wcielenie Drugiej Osoby Trójcy i dokonane przez nią odkupienie będzie miało dla świata. Możemy wymienić ich bardzo dużo. Wskaże tylko te najważniejsze: Przejście przez Morze Czerwone. Ratunek i odkupienie Bożego ludu; wyzwolenie z niewoli. Prze cały Stary Testament to najważniejsze działanie Boże, do którego odnoszą się autorzy Psalmów jako wielkiego Bożego cudu; dowodu Bożej miłości o Izraela. Wiemy, że to obraz ratunku grzeszników w Chrystusie. Znów: jeśli to nie było realne, to nie jest realne również i to wybawienie, które jest w Chrystusie. Jeśli Bóg nie ratuje realnie Żydów od Egipcjan, to na jakiej podstawie mielibyśmy uważać, że zrobił coś wymiernego z naszym grzechem na krzyżu? Pascha. Uczta baranka, którego krew uchroniła Izraelitów od anioła śmierci. Do Paschy odniósł się Chrystus w czasie ostatniej wieczerzy. To On jest tym jedynym barankiem, który chroni od gniewu Bożego tych, którzy się w Nim schronili – są pomazani Jego krwią. Nadanie Prawa na górze Synaj. Prawo tłumaczyło, czym jest świętość i dobro. Prawo prowadziło do Chrystusa. Chrystus wypełnił je swoim życiem. Spełnienie przez Chrystusa Prawa Bożego zapewnia nas o tym, że Jego ofiara podobała się Bogu i została przyjęta. A to oznacza, że prawdziwie nie gniewa się na nas – którym dał wiarę, za których umarł i których okrył płaszczem swojej sprawiedliwości. Zajęcie Ziemi Obiecanej. Teolodzy obecnie porównują historię Kościoła do wejścia do Ziemi Obiecanej, ze względu na mesjanistyczne zapowiedzi w Księdze Izajasza, które pokazują, że wprowadza On swój Lud (a chodzić tutaj może tylko o Kościół) do Nowej Ziemi Obiecanej. Bez względu na szczegóły, faktem jest, że Chrystus obiecał nam, że „dana Mu jest wszelka moc na niebie i ziemi” – jest Doskonałym Królem, który prowadzi nas, byśmy „szli, czyniąc uczniami wszystkie narody”. Jeśli Bóg nie wprowadził Swojego Ludu do Kaananu, cóż znaczą obietnice Chrystusa? Podobne znaczenie mają obietnice dane Dawidowi ,obietnice mówiące, że jego potomek będzie doskonałym władcą. Wiemy, że Salomon nim nie był, i nikt inny z jego potomków nie mógł nim być, oprócz Chrystusa. W końcu jest także służba i przesłanie proroków Starego Testamentu. To ich proroctwa wprowadzają nas w nowy okres, okres zesłania Ducha; panowania Mesjasza; Nowego Ludu i Nowego Przymierza. Uff… długa ta zbawiająca historia. Bardzo długa jak na jeden artykuł. A to jeszcze nie koniec! To dopiero połowa – omówiliśmy te wszystkie wydarzenia w historii, które wskazują na krzyż i poprzedzają go – a przecież krzyż nie jest końcem historii Bożego działania dla ludzkości! Przeciwnie! To dopiero początek! Zanim naszkicuję te wszystkie wydarzenia, które wskazują na krzyż, następując po nim – jedna uwaga: jakże wspaniałe bogactwo jest w tej historii! Drogi bracie i siostro – czy to wszystko, o czym napisałem, sprawia w Tobie chęć wywyższenia Boga za te wszystkie wydarzenia, którymi naznaczył naszą historię, aby pokazać, że jest Bogiem żywym, Bogiem historii – który działał i działa; który jest w stanie i chce zmienić również Twoje życie – i to realnie; wymiernie? W sposób, który zaobserwujesz w sobie – w zmianie twojego nastawienia do życia i Niego samego; w twoim życiu – w zmianie twojego otoczenia – przeniesienia Cię ze świata do Jego ciała – Kościoła; obdarowania Cię nowymi więziami i nowym sposobem życia. W końcu – w sposób, który sięga poza zasłonę tego, co możemy poznać – w rzeczywistość duchowej walki, aniołów i demonów, w której stoi po twojej stronie; i w końcu poza śmierć – tę prawdziwą, obecną w naszym życiu granicę, która jest dla nas – z punktu widzenia naszego doświadczenia – wielką niepoznawalną granicą istnienia. Po ukrzyżowaniu: Przejdźmy do wydarzeń, które mają wpływ na nasze zbawienie, następując po ukrzyżowaniu. zmartwychwstanie… Pierwszym i najbardziej naturalnie przychodzącym na myśl wydarzeniem jest zmartwychwstanie. Chrystus został „wzbudzony z martwych dla usprawiedliwienia naszego” (Rz 4:25). Najwyraźniej, nie ma usprawiedliwienia – nie ma wolności od grzechu – bez zmartwychwstania. Czy istnieje zbawienie bez usprawiedliwienia? Nie istnieje. A więc, gdyby nie zmartwychwstanie, nie byłoby naszego zbawienia. … wniebowstąpienie… Drugim wydarzeniem jest wniebowstąpienie naszego Pana (Dz 1). Cóż to oznacza, że wstąpił do Nieba? Że pomyślnie zakończył to wszystko, co miał uczynić na ziemi. Wiemy, że miał „zbawić lud swój od grzechów jego” (Mt 1:21). A więc, udało mu się! Efezjan 2:6 mówi, że Bóg już nas posadził wraz z Chrystusem w okręgach niebieskich – On tam już siedzi; już spoczywa w dokonanym dziele, odpoczywa jak Bóg po skończeniu pracy 6 dni, a my – wraz z nim, bo w Nim nasze zbawienie jest dokonane i bezpieczne. I nikt nie może tego zbawienia Mu wydrzeć – gdyż zasiadł jako zwycięzca (Ef 1:20-22). Wniebowstąpienie jest tego dowodem. Czy to istotne? Tak, bo niedokonane zbawienie oznacza zbawienie niekompletne; a niekompletne zbawienie nie jest zbawieniem, którego można być pewnym. …. Pięćdziesiątnica… Trzecim wydarzeniem jest zesłanie Ducha Świętego. Temat jest bardzo szeroki – gdyż Duch był już obecny przed owym wielkim Dniem Pięćdziesiątnicy. W Jana 14:17 Jezus mówiąc o Duchu Świętym rzekł: „… przebywa wśród was i w was będzie”. Jest tu pewne rozróżnienie „przebywa wśród was” (obecnie) i „w was będzie”. Ten drugi element wydarzy się po Dniu Pięćdziesiątnicy. Innymi słowy, od czasów Pięćdziesiątnicy Duch jest powszechny; przenika na wskroś lud Boży; jest w nas – to coś niespotykanego wcześniej. Jest to nasza historia zbawienia – gdyż jesteśmy częścią tego samego Kościoła, który został założony przez to wydarzenie. Dalej, wydarzenie to zjednoczyło pogan i Żydów. Było spełnieniem obietnicy jednego Ludu, w którym spotka się cały świat – odwrócenia przez Boga podziału dokonanego przez pomieszanie języków podczas budowania wieży Babel (kolejny szczegół naszej historii ze Starego Testamentu, o którym nawet nie wspomniałem). Jeden lud uwielbiający Boga. Oto kolejne wydarzenie mająca na nas zbawienny wpływ. Na nas – bo jego skutki w bardzo wymierny sposób nas dziś dotyczą. Tym, co jednoczy wszystkich wierzących na całej ziemi, jest właśnie uwielbienie Boga, w zgodzie z ewangelicznym Słowem prawdy, poprzez wiarę w Chrystusa i w Duchu Świętym. Dalej, wydarzenie to miało miejsce tylko dlatego, że Chrystus wrócił do Ojca. „Lepiej dla was, żebym ja odszedł. Bo jeśli ja nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę go do was” (J 16:7). Został uczyniony głową Kościoła i jako głowie Kościoła został Mu dany Duch Święty, aby mógł ofiarować Go Kościołowi jako swemu ciału. To skutek zwycięstwa Chrystusa na krzyżu: dowód, że On prawdziwie umarł i zmartwychwstał. Jego obecność w nas mówi światu, że Bóg prawdziwie zbawia i jednoczy swój lud przez Chrystusa i w Chrystusie w jednym uwielbieniu – wcale nie w jednej organizacji, bo o tym nie mówi – ale „w duchu i w prawdzie” (J 4:23). To nasza historia; bez tego wydarzenia nie byłoby Ciebie i mnie, drogi bracie i siostro; nie byłoby naszej więzi z Panem. … my – Ty i ja… Tu w historii zbawienia pojawiamy się my. Jesteśmy częścią owego ciała Chrystusa, który stanowią wszyscy, którzy Jemu powierzyli swoje życie; Kościół, którego istnienie jest skutkiem tych wszystkich wydarzeń, które opisałem. Możemy tu wymienić każdy zbór. Także twój zbór, czytelniku. Zbór, który tworzą jego członkowie – ochrzczeni na wyznanie wiary. Ci, którzy na mocy spełnienia Bożych wymogów odnośnie zbawienia, mogą postrzegać siebie jako część wielkiej historii zbawienia. Czyli Ty, mój czytelniku. Twoje życie jest częścią wielkiej historii zbawienia; skutkiem tych zbawiennych wydarzeń przeszłości. Twoje i moje zbawienie – narodziny; ścieżka, która Bóg nas prowadził do nawrócenia; dalsza pielgrzymka wiary – z nich bowiem wypływa. Duch Boży działa; Słowo Boże działa; skutecznie zmienia życie przez ogłaszanie zbawienia dokonanego przez Jezusa Chrystusa na krzyżu; jesteśmy świadkami pojednania człowieka z Bogiem – prawdziwym Bogiem, który jest Stwórcą całego świata i gniewa się na grzech, ale który chętnie odpuszcza grzech i uznaje za sprawiedliwego każdego, kto przychodzi do Niego za pośrednictwem Jego umiłowanego Syna. Stąd właśnie się wzięliśmy. Słowo Boże nas zrodziło. A zrodziło, bo Duch Boży ożywia tych – i pogan i Żydów – którzy Mu wierzą. Wszystko to wynika z naszej zbawiającej historii – wielkich dzieł Bożych, których skutkiem jesteśmy dziś tym, kim jesteśmy; i wierzymy tak, jak wierzymy. … nasza przyszłość. Na tym jednak nie koniec historii zbawienia. Ona nie tylko dotyczy przeszłości i teraźniejszości, ale i przyszłości. Biblia, kompletne przesłanie Boże dane na czasy ostateczne – czas pomiędzy Pięćdziesiątnicą a powtórnym przyjściem Chrystusa – zawiera obietnice przyszłych wydarzeń, które na pewno nastąpią. Muszą nastąpić, bo są skutkami tego, co już się wydarzyło. Inaczej być nie może. Pozwólcie, że tylko je wymienię: powtórne przyjście Jezusa Chrystusa w chwale, sąd nad niewierzącymi, którego skutkiem będzie wieczne potępienie w jeziorze ognistym, oraz Wesele Baranka, czyli zgromadzenie wszystkich wierzących z całego okresu ludzkiej historii, które rozpocznie wieczną społeczność Boga z Jego dziećmi. Wnioski... Cóż z tego wszystkiego wynika? Mamy wspaniałą historię. Ty i ja. Każdy kościół i zbór chrześcijan. Każdy wierzący w Chrystusa. Historię, bez której nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy. Historię zbawiennych wydarzeń Boga w dziejach ludzkości i całego stworzonego świata, dokonanych dla nas. Historię, która upewnia nas w tym, że Bóg jest wierny swojemu odwiecznemu zamierzeniu – gdyż cały ten plan zbawienia i nasze w nim miejsce wynika z Bożych decyzji podjętych jeszcze sprzed założenia świata (Ef 1:4). Historię, bez której chrześcijaństwo jest niezrozumiałe. Wręcz go nie ma. Bez tej historii chrześcijaństwo staje się przypowieścią, równie dobrą jak „Domek na prerii” czy „Polyanna”. Przypowieścią, która ostatecznie rzecz biorąc nie ma żadnej wartości, gdyż nie dotyczy rzeczywistości, w której zmagamy się z grzechem i jego skutkami. Bez tej historii nie ma więc chrześcijaństwa. Piszę to ku przestrodze. Są bowiem ludzie, uważający się za oddanych Bogu chrześcijan, którzy ową historię lekceważą. Nie jest ważne – mówią – czy Bóg stworzył człowieka; czy stworzył świat mocą swego Słowa; czy Upadek jest faktem historycznym; czy Bóg przeprowadził Swój Lud przez Morze Czerwone, czy wszystkie wszystkie wydarzenia, o których mówi Słowo Boże, naprawdę miały miejsce. Oczywiście, taka postawa nieodwołalnie prowadzi do kwestionowania nawet tak podstawowych wydarzeń, jak śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. To nie jest ważne. Więc co jest ważne? Co jest ważnego w chrześcijaństwie, skoro wszystko, o czym czytamy w Biblii to wielkie dzieła Boże? Żeby być dobrym? Przeprowadzać staruszki przez jezdnię? Do tego się sprowadza chrześcijaństwo? Jeśli tak, to czym się różni od wszelkich innych poglądów – przecież każdy postuluje jakąś moralność, a niektóre religie stawiają swoim wyznawcom zdecydowanie ostrzejsze wymogi niż chrześcijaństwo. Co nam pozostaje, jeśli przestajemy wierzyć w Boga, który dokonał tego wielkiego zbawienia, o którym czytamy w Biblijnej historii? Pozwólcie mi to nazwać: fikcja i rozczarowanie. Fikcja wzniosła, ale ostatecznie, wzniosłej fikcji ci u nas dostatek. Fikcja zupełnie nie mająca nic wspólnego nie tylko z Biblią, nie tylko z wiarą Kościoła poprzez wieki, ale i z wiarą naszych przodków – protestantów, którzy niezłomnie głosili z Bożym autorytetem, na podstawie niezłomnego autorytetu Jego Słowa, wielkie dzieła Boże. I rozczarowanie – bo to, co nam zostanie, będzie żałosne. Puste i w żaden sposób nie wywołujące wiary; pozbawione mocy Ducha Świętego; pozostawiające nas samym sobie, w naszych grzechach i z naszym brakiem treści w życiu. A to nie jest towarzystwo, o które nam chodziło. Zdaję sobie sprawę, że owa wiara w zbawiającą historię jest całkowicie sprzeczna z duchem naszych czasów. Cóż, nie jest to żadnym wytłumaczeniem, by mu ulegać: mamy trwać przy Bogu – w prawdzie Jego Słowa – bez względu na poglądy niewierzących i fałszywych nauczycieli; przeciwstawiając się uczonym i mądrym naszej epoki. Tego Bóg od nas wymaga. O to się modlił Jezus do Ojca w swojej wielkiej modlitwie arcykapłańskiej: „poświęć ich [uczniów] w prawdzie twojej; słowo Twoje jest prawdą” (J 17:17). Stąd, jeśli przestaniemy wierzyć i głosić ową Bożą prawdę – choć to smutne, musimy sobie z tego zdawać sprawę – przestaniemy głosić Słowo Boże. Moc Ducha nas opuści. I przestaniemy być Kościołem Chrystusa, a staniemy się kościołem człowieka – z jego poglądem na historię biblijną. Kiedy bowiem odcinamy się od zbawiennej historii, nie ma dla nas w niej miejsca. I nie możemy dłużej być Kościołem Chrystusa, gdyż Kościół Chrystusa jest częścią owej historii. Oderwany od niej, nie istnieje. Jego byt jest uwarunkowany wiarą grzeszników w wielkie zbawienie Boże dokonane przez Boga w historii. Bez tej wiary możemy jedynie oczekiwać Bożego sądu – gdyż taki jest koniec historii niewierzących. Drogi Czytelniku – wierz w zbawiającą Boża historię. Bez niej nie ma wiary w Chrystusa, Boga, łaskę, krzyż i wieczne życie. Niech Bóg nas w tej wierze, raz na zawsze przekazanej świętym, zachowa. Artykuł ukazał się w "Słowie Prawdy". |
Kategorie
All
|